Portal Mrooczlandia



| Horrory | Romantica| Filozofia |

Horrory

H.P.Lovecraft: "Hypnos"
(strona 1/6)


            "Co się tyczy snu, owej złowieszczej przygody wszystkich naszych
            nocy, możemy powiedzieć, że ludzie kładą się na odpoczynek ze 
            śmiałością, która byłaby niezrozumiała, gdybyśmy nie wiedzieli, iż 
            jest ona rezultatem nieświadomości niebezpieczeństwa"

            Niech litościwi bogowie, jeżeli takowi istnieją, strzegą mnie w tych 
            godzinach, kiedy ani siła woli, ani narkotyk wymyślony przez 
            sprytnych ludzi nie jest w stanie powstrzymać mnie przed wpadnięciem 
            w otchłań snu. Śmierć jest miłosierna, bowiem nie ma z niej powrotu, 
            ten jednak, który powraca do nas pośród mroków nocy, wycieńczony, 
            ale Wiedzący, nigdy nie zazna spokoju ni zapomnienia.
            Jakimże byłem głupcem, że z tak niewytłumaczalnym zapałem rzuciłem 
            się, by zgłębiać tajemnice, których nie powinien poznać żaden 
            śmiertelnik - i głupcem lub bogiem był mój jedyny przyjaciel, który 
            wprowadził mnie w ów świat i udał się tam przede mną, a na koniec 
            poznał koszmar i zgrozę, której być może również i mnie dane będzie 
            jeszcze doświadczyć!

            Spotkaliśmy się - o ile sobie przypominam - na dworcu kolejowym, w 
            samym sercu tłumu gapiów. Leżał nieprzytomny, a dziwne konwulsje 
            sprawiły, że jego smukłe, odziane w czerń ciało w osobliwy sposób 
            zesztywniało. Sądzę, że mógł mieć wówczas około czterdziestu lat, 
            gdyż twarz jego pokrywały głębokie bruzdy zmarszczek; miał ziemistą 
            cerę i zapadłe policzki, ale owalne oblicze tego mężczyzny wydawało 
            się niezwykle piękne, w jego gęstych falujących włosach i małej, 
            pełnej bródce - ongiś kruczoczarnej - dostrzec można było wyraźne 
            pasemka siwizny. Jego czoło było białe niczym marmur i tak wysokie i 
            szerokie, że nieomal boskie.

            Z gorliwością rzeźbiarza powiedziałem sobie: człowiek ten był niczym 
            posąg fauna z antycznej Hellady, wykopany z ruin świątyni i w jakiś 
            niepojęty sposób ożywiony w naszym dusznym stuleciu tylko po to, by 
            poczuć chłód i napór niezliczonych, niszczących lat.
            A kiedy otworzył swe ogromne, zapadnięte, pałające dziko czarne oczy 
            zrozumiałem, iż będzie odtąd moim przyjacielem; jedynym przyjacielem 
            tego, który nigdy ich nie posiadał - wiedziałem bowiem, iż te oczy 
            musiały oglądać chwałę, jak i zgrozę krain wykraczających poza 
            normalną świadomość i rzeczywistość; krain o których marzyłem, lecz 
            których poszukiwałem na próżno. 

            Kiedy więc odgoniłem tłum gapiów, powiedziałem nieznajomemu, że musi 
            pójść do mego domu, aby stać się moim nauczycielem i przywódcą w 
            zgłębianiu nie odkrytych dotąd tajemnic. Uczynił to bez słowa.
            Później okazało się, że jego głos był samą muzyką -muzyką głębokich 
            wiol i krystalicznych sfer. Rozmawialiśmy często nocami i za dnia; 
            rzeźbiłem jego popiersia i miniaturowe wizerunki głów z kości 
            słoniowej, aby uwiecznić rozmaite grymasy i nastroje.
            O naszych zainteresowaniach nie sposób mówić - nie mają one bowiem 
            nic wspólnego ze światem innych śmiertelników. Dotyczyły potężnego i 
            o wiele bardziej przerażającego wszechświata niewytłumaczalnych 
            istnień i podświadomości; wszechświata znajdującego się głębiej niż 
            materia, czas i przestrzeń, a którego obecność podejrzewamy jedynie 
            w niektórych fragmentach naszych snów - tych rzadkich snów poza 
            snami, nie przydarzających się pragmatykom, ale raz czy dwa na całe 
            życie ludziom obdarzonym nadzwyczajną wyobraźnią.

            Naukowcy jedynie podejrzewają ich istnienie, choć w większości je 
            ignorują. Mędrcy interpretowali takie sny, a bogowie się śmiali. 
            Jeden z mężczyzn o orientalnych oczach stwierdził, że zarówno czas i 
            przestrzeń są względne; ludzie usłyszawszy to również się śmiali.
            Jednak nawet ten mężczyzna nie zrobił nic więcej, jak tylko snuł 
            przypuszczenia. Ja i przypuszczałem, i starałem się zrobić coś 
            więcej, mój przyjaciel zaś próbował -i nawet odniósł częściowy 
            sukces. Razem zaś i przy pomocy egzotycznych narkotyków 
            doświadczyliśmy w pracowni, umiejscowionej w starej wieży w 
            hrabstwie Kent, wiele przeróżnych i zakazanych snów.



Strona 1 > 2



Powrót do spisu pozycji działu Horrory




ميترا / मित्र / Ми́тра / Mitra
Mitra Taus Melek

Misja | Polityka Prywatności | | Pióropusz.Net | Magical-Resources.Net


Portal Mrooczlandia www.Mrooczlandia.com
Wszelkie prawa zastrzeżone ©