Portal Mrooczlandia



| Horrory | Romantica| Filozofia |

Horrory

H.P.Lovecraft: "Przyczajona Groza"
(strona 1/20)


            1. Cień na kominie

            Tej nocy, kiedy udałem się do opuszczonej posiadłości na szczycie 
            Góry Gromów, by odnaleźć tam przyczajoną grozę, wokoło szalała 
            burza. Nie byłem sam, nieostrożność i brawura nie łączyły się bowiem 
            w mej duszy z zamiłowaniem do rzeczy osobliwych i przerażających, 
            które ugruntowały mą karierę i skłoniły do poszukiwań tajemniczych a 
            budzących grozę koszmarów, zarówno w życiu, jak i literaturze. 
            Towarzyszyło mi dwóch wiernych krzepkich mężczyzn, po których 
            posłałem, gdy nadeszła pora; ludzie ci ze względu na swe szczególne 
            umiejętności od dawna towarzyszyli mi w upiornych ekspedycjach.
            Wyruszyliśmy z wioski po cichu, z uwagi na reporterów, którzy wciąż 
            tam przebywali, od czasu owej mrocznej, posępnej paniki, jaka 
            wybuchła zaledwie miesiąc wcześniej, a ściślej od koszmarnej nocy, 
            gdy nieuchwytna śmierć nawiedziła niewielką wioskę. Skonstatowałem, 
            iż przydadzą mi się później, teraz wszelako nie zależało mi zbytnio 
            na ich obecności. Gdzieś w głębi serca chciałem, by wzięli udział w 
            tych poszukiwaniach, bym nie musiał tak długo nosić w sobie 
            brzemienia owego sekretu, w grę wchodziła bowiem obawa, że świat 
            uzna mnie za obłąkanego lub że ja sam stracę zmysły za sprawą 
            demonicznych implikacji tej mrożącej krew w żyłach tajemnicy. Teraz 
            jednak postanowiłem wyznać wszystko, niechaj kto chce nazwie mnie 
            szaleńcem, żałuję jedynie, że tak długo trzymałem ową rzecz w 
            sekrecie. Ja bowiem i tylko ja wiem, jakiego rodzaju groza czai się 
            na szczycie tej widmowej, opuszczonej góry.
            Niewielkim automobilem przebrnęliśmy przez mierzącą wiele mil połać 
            pradawnego lasu i wzgórza, póki stromizna nie okazała się dla 
            naszego pojazdu nie do pokonania. Miejsce to, oglądane nocą i bez 
            tłumów śledczych, którzy kręcili się tu za dnia, wydało się nam o 
            wiele bardziej złowrogie i nieraz kusiło nas, by zrobić użytek z 
            acetylenowego reflektora, nie zważając na to, co silny blask mógłby 
            ku nam przywabić. Po zmierzchu krajobraz wcale nie wydawał się 
            przyjazny i urokliwszy; podejrzewam, że nawet nie wiedząc o grozie, 
            która tutaj czyhała, mimo woli wyczułbym zawartą w owym miejscu złą 
            aurę. W pobliżu nie było widać żadnych dzikich zwierząt, są one 
            bowiem roztropne, wyczują od razu obecność zagrożenia i śmierci. 
            Prastare, poorane przez pioruny drzewa wydawały się nienaturalnie 
            wielkie i poskręcane, inna roślinność natomiast nienaturalnie gęsta 
            i wybujała, podczas gdy porośnięte chwastami fulgurytowe pagórki i 
            wzniesienia kojarzyły mi się z wężami i czaszkami trupów 
            powiększonymi do gigantycznych rozmiarów.




Strona 1 > 2



Powrót do spisu pozycji działu Horrory




ميترا / मित्र / Ми́тра / Mitra
Mitra Taus Melek

Misja | Polityka Prywatności | | Pióropusz.Net | Magical-Resources.Net


Portal Mrooczlandia www.Mrooczlandia.com
Wszelkie prawa zastrzeżone ©