Portal Mrooczlandia



Biblioteka


| Horrory | Romantica| Filozofia |

Horrory

Edgar Allan Poe: "Skradziony list"
(strona 1/8)



Nil sapientiae acumine nimio.

Seneka


Było to w Paryżu, jesienią 18..r.
Pewnego burzliwego wieczora, wnet po nastaniu ciemności, zażywałem podwójnej rozkoszy zadumy i 
fajki piankowej, siedząc w towarzystwie mojego przyjaciela C. A. Dupina, w jego niewielkiej 
bibliotece lub raczej zapełnionej książkami pracowni, na trzecim piętrze domu nr 33 przy rue 
Donot, Faubourg SaintGermain.

Już od jakiejś godziny zachowywaliśmy głębokie milczenie. Komuś, kto by nas wówczas przypadkowo 
podpatrzył, mogłoby się wydawać, iż jesteśmy wyłącznie i skrzętnie zajęci kłębiącymi się odmętami
 dymu, który przesycał atmosferę pokoju. Jeśli jednak chodzi o mnie, to roztrząsałem w duszy 
pewne zagadnienia, o których rozmawialiśmy poprzednio owego wieczora. Mam mianowicie na myśli 
zbrodnię przy rue Morgue oraz tajemnicę zabójstwa Marii Roget. Dopatrywałem się właśnie w nich 
niejakich zbieżności, gdy drzwi się otwarły i wszedł do pokoju dawny nasz znajomy, Monsieur G., 
prefekt policji paryskiej.

Powitaliśmy go serdecznie; człowiek ten miał bowiem w swej naturze tyleż właściwości ujmujących,
 co niegodnych, i nie widzieliśmy go już od kilku lat.
Siedzieliśmy po ciemku, więc Dupin podniósł się z miejsca, by zapalić lampę, lecz usiadł znowu, 
gdy G. oznajmił, iż przyszedł poradzić się nas, a raczej zasięgnąć zdania mojego przyjaciela w
 pewnej sprawie urzędowej, która czyni mu mnóstwo kłopotu.

- Jeżeli jest to coś, co wymaga skupienia - powiedział Dupin powstrzymując się od zapalenia 
światła - to będzie lepiej zastanowić się po ciemku.
- Jak widzę, uroił pan sobie jeszcze jedną dziwaczną mrzonkę - rzekł prefekt, dla którego 
wszystko, co nie mieściło się w jego pojęciu, było "dziwaczne ", więc plątał się przez całe 
życie śród nieprzebranego mnóstwa "dziwaczności ".

- Istotnie - odparł Dupin częstując swego gościa fajką i podsuwając mu wygodny fotel.
- A jakiż to ma pan kłopot? - zapytałem .- Spodziewam się, iż nie chodzi o nowe zabójstwo?
- Oh, nie, nic podobnego! Sprawa jest w rzeczywistości nader prosta i nie wątpię, iż 
poradzilibyśmy z nią sobie sami; ale przyszło mi na myśl, że Dupina zaciekawiłyby jej szczegóły,
 ponieważ jest ogromnie dziwaczna.
- Prosta i dziwaczna -odezwał się Dupin.
- Ależ tak, chociaż, mówiąc ściślej, nie w jednakiej mierze. To pewna, iż jesteśmy nieco 
zakłopotani, ponieważ ta sprawa, aczkolwiek taka prosta, zupełnie bija nas z tropu.

- A może nadzwyczajna jej prostota wprowadza was w błąd? - zagadnął mój przyjaciel.
- Co za głupstwa pan gada!! - odparł prefekt śmiejąc się serdecznie.
- Może tajemnica jest nieco za przejrzysta?? - rzekł Dupin.
- Na miłość boską!! Czy kto słyszał kiedy coś podobnego?
- Może za bardzo leży jak na dłoni??

-Cha, cha, cha, cha, cha, cha! Ho, ho, hę! - rżał nasz gość, niezmiernie ubawiony. - Oh, Dupin, 
ja umrę kiedyś przez pana!
- O cóż jednakże w końcu chodzi?? - zapytałem.
- Owszem, powiem panom - odpowiedział prefekt i puszczając w zadumie nieustanne i gęste kłęby 
dymu zasiadł na fotelu. - Opowiem wszystko w kilku słowach; lecz zanim rozpocznę, uważam za 
konieczne ostrzec panów, iż jest to sprawa wymagająca najgłębszej tajemnicy i że straciłbym 
najprawdopodobniej moje stanowisko, gdyby się dowiedziano, że mówiłem o niej komukolwiek.

- Proszę przystąpić do rzeczy - odezwałem się.
- Albo nie - rzekł Dupin.
- Więc będę mówił! Zawiadomiono mnie, i to z bardzo wysokich sfer, iż z pokojów królewskich 
skradziono nadzwyczaj ważny dokument. Wiadomo, kto skradł; nie ulega to wątpliwości; widziano,
jak go zabrał. Wiadomo również, iż dokument ten znajduje się wciąż jeszcze w jego posiadaniu.
- Skądże to wiadomo??- zapytał Dupin.

- Wynika to niezawodnie z treści dokumentu oraz stąd, iż nie było pewnych następstw, które
musiałyby od razu się objawić, gdyby przestał znajdować się w posiadaniu złodzieja - to znaczy, 
gdyby został tak użyty, jak tenże w końcu użyć go zamierza.
- Proszę wyrazić się jaśniej - rzekłem.

-Dobrze, posunę się tak daleko, iż dodam, że ten papier użycza osobie, która nim się wykaże,
pewnej władzy w pewnym miejscu, gdzie ta władza jest niezmiernie cenna.
Prefekt był wielbicielem języka dyplomatycznego.
- Niezupełnie jeszcze rozumiem -przemówił Dupin.

- Nie? A więc, o ile by dokument ten stał się dostępny komuś trzeciemu, którego nazwiska nie 
wymienię, to mógłby wyniknąć stąd uszczerbek czci dla osoby wysoce dostojnej; skutkiem tej
 okoliczności przywłaszczyciel tego dokumentu ma przewagę nad ową dostojną osobą, której spokój 
i cześć są wielce narażone.
- Wszelako ta przewaga - przerwałem - zależy od tego, czy złodziej wie, że jako sprawca tej
kradzieży jest znany osobie okradzionej. Któż by śmiał...

- Złodziejem, odparł prefekt - jest minister D., który odważa się na wszystko...na rzeczy godne i
 niegodne mężczyzny.



Strona 1 > 2



Powrót do spisu pozycji działu Horrory




ميترا / मित्र / Ми́тра / Mitra
Mitra Taus Melek

Misja | Polityka Prywatności | | Pióropusz.Net | Magical-Resources.Net


Portal Mrooczlandia www.Mrooczlandia.com
Wszelkie prawa zastrzeżone ©