Portal Mrooczlandia



| Horrory | Romantica| Filozofia |

Horrory

H.P.Lovecraft: "Sny w Domu Wiedźmy"
(strona 2/29)


            Wiedział, że jego pokój znajdował się w starym Domu Wiedźmy i 
            właśnie dlatego go wynajął. W kronikach hrabstwa Essex sporo było 
            wzmianek o procesie Keziah Mason, a to, co wyznała na torturach 
            sądowi Oyer i katu, bez reszty zafascynowało Gil-mana. Opowiedziała 
            sędziemu Hathorne’owi o liniach i krzywych, które można nakreślić, 
            wyznaczając kierunki wiodące poprzez ściany przestrzeni do zupełnie 
            innych miejsc, poza nimi. Sugerowała przy tym, że wzmiankowane linie 
            i krzywe były często używane podczas pewnych spotkań o północy w 
            ciemnej dolinie białych kamieni za Meadow Hill i na bezludnej 
            wysepce na rzece. Wspomniała także o Czarnym Człowieku, o swej 
            przysiędze i o nowym, sekretnym nahabejskim imieniu. A potem 
            nakreśliła te linie na ścianie swojej celi i zniknęła.
            Gilman uwierzył w dziwne rzeczy dotyczące Keziah i przeszył go 
            dziwny dreszcz, gdy dowiedział się, iż jej dom stał jeszcze, od 
            ponad dwustu trzydziestu pięciu lat. Kiedy doszły go słuchy, jakoby 
            Keziah po dziś dzień pojawiała się w starym domu i wąskich uliczkach 
            opodal, gdy dowiedział się o nieregularnych śladach ludzkich zębów 
            pozostawianych na ciałach niektórych śpiących, zarówno w tym, jak i 
            w sąsiednich domach, o dziecięcych krzykach rozlegających się 
            podczas Wiosennego Przesilenia i wigilii Wszystkich Świętych, o 
            fetorze wyczuwalnym często na poddaszu starego domu po tych dwóch 
            przerażających okresach w roku, a także o małym kudłatym stworzeniu 
            o ostrych zębach nawiedzającym obracającą się w ruinę budowlę i z 
            zawziętością nękającym ludzi w najciemniejszą noc, tuż przed świtem, 
            postanowił, że za wszelką cenę musi tam zamieszkać. Wynajęcie pokoju 
            nie było trudne. Dom był wszak mało popularny, ludzie niechętnie w 
            nim mieszkali i dawno już obniżono tu ceny czynszu do minimum. 
            Gilman nie mógł powiedzieć, co spodziewał się tam odnaleźć, wiedział 
            jednak, że chciał znaleźć się w budynku, gdzie wskutek jakichś 
            okoliczności, bardziej lub mniej gwałtownie, pewna stara kobieta z 
            siedemnastego wieku posiadła wiedzę matematyczną wykraczającą być 
            może poza największe współczesne osiągnięcia Plancka, Heisenberga, 
            Einsteina i de Sittera. Badał belki i gipsowe ściany w poszukiwaniu 
            tajemniczych znaków we wszystkich dostępnych miejscach, gdzie tapeta 
            złuszczyła się i odwinęła, a w ciągu tygodnia udało mu się wynająć 
            pokój na poddaszu, od wschodu, gdzie Keziah uprawiała swoje czary. 
            Pokój stał pusty niemal od początku, nikt bowiem nie chciał zabawić 
            w nim dłużej, niemniej właściciel domu, z pochodzenia Polak, w 
            sprawie wynajmu tego pomieszczenia okazał się wyjątkowo nieufny. 
            Gilmanowi wszelako nic się nie stało, aż do dnia, kiedy dostał tej 
            gorączki. Nie ujrzał widmowej postaci Keziah, przepływającej przez 
            posępne korytarze i pokoje, ani małej, pokrytej sierścią istoty 
            wślizgującej się co noc na poddasze, by go dręczyć. W swych 
            poszukiwaniach nie natknął się nawet na zapisy inkantacji. Bywało, 
            że spacerował zaciemnionymi, niebrukowanymi alejkami, cuchnącymi 
            wilgocią i grzybem, przy których czaiły się przycupnięte blisko 
            siebie przeraźliwe, brązowe domy, liczące sobie Bóg wie ile lat, 
            nachylone, rozchwierutane i łypiące drwiąco wąskimi oknami o małych, 
            kanciastych szybkach. Wiedział, że tu właśnie wydarzyło się ongiś 
            wiele dziwnych rzeczy i coś zdawało się sugerować, że pomimo pozorów 
            spokoju upiorna przeszłość, ta najmroczniejsza, najbardziej 
            wstydliwa i zakazana, wciąż była żywa i miała się całkiem nieźle - 
            przynajmniej wśród niektórych z tych krętych, wąskich uliczek.
            Dwukrotnie wybrał się również łódką na owianą złą sławą wysepkę na 
            rzece, szkicując osobliwe kąty przybierane przez rzędy omszałych, 
            szarych, stojących kamieni, których pochodzenie jest niejasne, 
            zagubione gdzieś w pomroce dziejów.




1 < Strona 2 > 3



Powrót do spisu pozycji działu Horrory




ميترا / मित्र / Ми́тра / Mitra
Mitra Taus Melek

Misja | Polityka Prywatności | | Pióropusz.Net | Magical-Resources.Net


Portal Mrooczlandia www.Mrooczlandia.com
Wszelkie prawa zastrzeżone ©