Magia ›
Kuźnia Mroku -
Dział Magia -
Geometria -
Magia Wicca -
Publikacje Portalu Mrooczlandia -
Teozofia -
Wielka Księga Czarów i Zaklęć
|
- Cóż wiemy - mówił - o świecie i wszechświecie, które nas otaczają? Nasze możliwości odbioru wrażeń są absurdalnie ograniczone, a możliwości postrzegania otaczających nas obiektów, nieskończenie zawężone. Postrzegamy to jedynie, co skutkiem naszej budowy, takiej a nie innej, jesteśmy w stanie zauważać i nie zdajemy sobie sprawy z ich absolutnej natury. Przy pomocy pięciu stałych zmysłów udajemy, iż rozumiemy bezgraniczną złożoność otchłani kosmosu, aczkolwiek istoty dysponujące szerszym, silniejszym lub innym rodzajem zmysłów, mogą nie tylko postrzegać rzeczy inaczej niż my, ale również widzieć i badać całe światy materii, energii i życia, znajdujące się tuż obok nas, na wyciągnięcie ręki, a jednak niedostępne i niezbadane przy pomocy naszych zmysłów. Zawsze wierzyłem w istnienie, obok nas, takich światów. A TERAZ WIERZĘ, ŻE ZNALAZŁEM SPOSÓB NA PRZEŁAMANIE CHRONIĄCYCH JE BARIER. Nie żartuję! W przeciągu dwudziestu czterech godzin ta machina przy stole wytworzy fale działające na nierozpoznane organy zmysłowe, które tkwią w nas, naturalnie w formie szczątkowej, gdyż uległy gwałtownej atrofii. Fale te odkryją przed nami obrazy, jakich nigdy nie widziało ludzkie oko, a także wizje jakich nigdy nie doświadczyła żadna forma organicznego życia. Ujrzymy na co psy wyją w ciemności, i z jakich powodów koty po północy czujnie nasłuchują. Ujrzymy wszystkie te rzeczy i jeszcze inne, jakich nie oglądała żadna istota z krwi i kości. Przeskoczymy czas, przestrzeń i wymiary, by nie wykonując nawet jednego cielesnego ruchu, zajrzeć na samo dno Stworzenia. Kiedy Tillinghast opowiedział mi o tym, gwałtownie zaprotestowałem, gdyż znałem go dostatecznie dobrze, aby przyjąć jego słowa z niepokojem miast z rozbawieniem czy ironią, jednak on, ogarnięty fanatycznym pragnieniem doprowadzenia swego eksperymentu do końca, po prostu wyrzucił mnie z domu. Obecnie jego fanatyzm nie stracił ani trochę na sile, ale najwyraźniej pragnienie rozmowy przemogło zranione uczucia i oburzenie, gdyż wysłał mi kartkę - napisaną odręcznie, prawie niemożliwymi do odczytania bazgrołami - w której nalegał, abym niezwłocznie do niego przybył. Gdy wszedłem do domu mego przyjaciela, tak nieoczekiwanie przemienionego w upiornego gargulca, ogarnęła mnie zgroza, zdająca czaić się w każdym zalegającym w kącie cieniu. Słowa i wierzenia, jakimi Tillinghast podzielił się ze mną przed dziesięcioma tygodniami, zdawały się przybrać cielesną postać i miałem wrażenie, że kryły się gdzieś tam, w ciemnościach, poza niewielkim kręgiem światła ze świecy, a pusty, zmieniony głos mego gospodarza przyprawił mnie o lodowate ciarki. Zaczęło mi brakować obecności służących i wcale mi się nie spodobało, kiedy usłyszałem, że wszyscy oni opuścili dom Tillinghasta przed trzema dniami. Wydawało mi się dziwne, że nawet stary Gregory opuścił swego pana nie powiadomiwszy o tym tak wypróbowanego przyjaciela, jakim dla niego byłem. To on przekazywał mi wszelkie informacje na temat Tillinghasta od dnia, kiedy z hukiem wyleciałem z jego domu.