Portal Mrooczlandia



[ Magia ] - [ Publikacje ] - [ Ofiolatria: Kult Węża ]

Ofiolatria: Kult Węża

Rozdział V

Słońce i Ogień jako symbole - Wąż i Słońce - Taut i Wąż - Horapollo i symbol Węża - Sanchoniathon i Wąż - Starożytne Misteria Ozyrysa - Racjonalność powiązań pomiędzy kultami Słońca, Fallusa i Węża - Panteon Aztecki - Bogowie Meksyku - Wąż w mitologii meksykańskiej - Wielki Ojciec i Matka - Quetzalcoatl, Pierzasty Wąż - Badania Stephens'a i Catherwood'a - Odkrycia Mr. Stephens'a.

Ów ogień powinien być postrzegany jako fizyczny ogień, podczas gdy całkowicie oczywiste było to że słońce było jego niebiańskim symbolem; możemy łatwo zrozumieć także jak byk, kozioł, baran, fallus i inne symbole mogą być równie ważne; podobnie też jak naturalnie i niemal prawie nieuchronnie oraz powszechnie słońce zaczęło symbolizować czynną zasadę przyrody, ożywiającą moc i to jak w równie oczywisty sposób jajko symbolizowało bierne żywioły natury, lecz to jak wąż zaczął zdobywać znaczenie, jako symbol, podobne znaczenie, nie jest już takie dla nas oczywiste. To stało się jednak, niemniej, w co nie możemy wątpić i wszystkie dowody ujawniają się wraz z tym jak zaczynamy tą sprawę zgłębiać i coraz to głębiej badać; podobnie też jest tak w przypadku wielkiej hermafrodyty pierwszej zasady, Najwyższej Jedności Greków i Egipcjan.

Mimo że ogólnie, wąż nie zawsze symbolizuje słońce, lub moc której słońce jest symbolem; lecz, otaczany różnymi znaczeniami, pojawia się często i powszechnie w pierwotnych mitologiach. Uosabia on mądrość, moc, wytrwałość, dobre i złe zasady, życie, reprodukcję - w skrócie, w Egipcie, Syrii, Grecji, Indiach, Chinach, Skandynawi, Ameryce, wszędzie na świecie wąż był ważnym i rzucającym się w oczy symbolem. W poniekąd poetyckim języku uczonego autora: "Wszedł on do mitologii każdego narodu, poświęcając niemal każdą świątynię, symbolizując niemal każde bóstwo, był wyobrażany jako występujący pierw w niebie, a później zstąpił na ziemię i włada w królestwie wiecznego smutku". Jego ogólne przyjmowanie i akceptacja zdaje się być widoczne w bardzo wczesnych okresach. Skupia on na sobie uwagę w starożytnych legendach, które przypisują rozmaite powody jego przyjęcia, opierając się na naturalnej histori gadów. Pośród tych spekulacji, żadna z nich nie jest bardziej ciekawa niż ta która przetrwała dzieki zapiskom jakie dokonał Sanchoniathon, który donosi: - "Taut najpierw cechował coś z Boskiej natury w Wężu, co było czczone przez Fenicjan i Egipcjan. Odnośnie tego zwierzęcia, wydaje się że jest ono najbardziej inspirującym z wszystkich gadów i o bardzo ognistej naturze, ponieważ ukazuje swą ukazuje niesamowitą prędkość, poruszając się niczym duch, bez rąk i nóg lub bez żadnych zewnętrznych członków poprzez które inne zwierzęta wywołują swój ruch: i w swych ruchach, przybiera rozmaite kształty, poruszając się ruchem spiralnym, przerzucając się do przodu z pewnym stopniem zwinności który jest zgrabny".

Jest on ponadto, długowieczny i posiada cechy nie tylko przemawiające za jego brakiem starzenia się i przechodzeniem drugiej młodości, lecz otrzymywania w tym samym czasie wzrostu jego wymiaru i siły, i kiedy dorośnie on do odpowiedniej wielkości w swym życiu, spożywa on samego siebie, tak jak Taut opasa on Święte Księgi, wskutek czego uważa się że te zwierzę jest używane podczas świętych rytuałów i misterii.

Horapollo, odnosząc się do symbolu węża, pisze o nim: - "Kiedy Egipcjanie chcieli przedstawić Kosmos to zwykli oni ukazywać węża upstrzonego różnokolorowymi łuskami, pożerającego swój własny ogon, łuski oznaczały gwiazdy w Kosmosie. Zwierzę jest niesamowicie ciężkie, tak jak na ziemi, i niesamowicie śliskie niczym woda, ponadto, każdego roku zrzuca swą starość wraz z swą skórą, tak jak Wszechświat w ciągu roku dokonuje odpowiadającej temu zmiany i przechodzi odnowę, a korzystając z własnego ciała jako pożywienia daje do zrozumienia, że wszystkie rzeczy, które są stworzone przez boską zapobiegliwość w świecie, ulegają w nim ponownemu zepsuciu".

Nic nie jest bardziej pewnego niż to że wąż w bardzo zamierzchłych czasach był traktowany z wielkim szacunkiem jako najbardziej tajemnicze z żywych stworzeń. Jego zachowanie i zwyczaje były nie do końca zrozumiałe, i był on obdarzany, jak postrzegamy z powyższego cytatu, pewnymi nadzwyczajnymi cechami. Podobnie też był traktowany jako obiekt lęku, zachwytu i uwielbienia, co nie jest zdumiewające to ponieważ było to powiązane z dawnymi ludzkimi wierzeniami, lecz to w jaki sposób uzyskał on powszechną popularność i powszechność jest trudne do zrozumienia.

Być może nie ma zdarzenia w naturalnej historii węża bardziej uderzającego niż przytaczany przez w zapiskach jakie dokonał Sanchoniathon, a mianowicie: coroczne zrzucanie skóry, lub przypuszczalne odmładzanie się.
"Jak stary wąż zrzuca swą łuskowate odzienie,
Wianki w Słońcu, w młodzieńczej chwale odziany,
Tak wtedy Alcides śmiertelną formę swą porzuca,
Jego lepsze członki rozwijają się i rosną odnowione".
Owidiusz.

To było prawdopobnie to, co łączyło węża z ideą wiecznego zmieniania kształtów, ciągłej reprodukcji i rozkładu, procesu który jak przypuszczali starożytni, był ciągły w naturze. Ta doktryna jest obrazowana w zapiskach o następowaniu po sobie Epok która była powszechna u Greków, odpowiadająca Yugs u hindusów, i Słońc u rdzennych meksykanów. Jest to szerzej ilustrowane przez coroczny rozkład i odbudowę ukazywaną w zmianach pór roku, co było powodem powodującym postrzeganie tego jako procesu wynikającego z wzrostu i zaniku aktywnej zasady, Słońca.

Mysteria Ozyrysa, Izidy, i Horusa w Egipcie; Atysa i Cybele, w Frygii; Ceres i Prozerpiny, w Eulezji; Wenus i Adonisa w Fenicji; Bona Dea i Priapusa w Rzymie, wszystkie one były możliwe do wyjaśnienia w jeden sposób. Wszystkie one przedstawiały i uzewnętrzniały, poprzez uroczyste i wywołujące wrażenie rytuały i mistyczne ceremonie oraz symbole, wielki fenomen natury, szczególnie jako powiązany z stworzeniem rzeczy i podtrzymywaniem życia. W wszystkich, co jest to warte zaznaczenia, wąż był bardziej lub mniej widocznie używany, zawsze jako symbolizujący ożywczą lub czynną energię natury. W misteriach Ceres i Prozerpiny, wielki sekret przekazywany wtajemniczonym był więc wyrażany w sposób tajemniczy: "Taurus Draconem genuit, et Taurum Draco"; "Byk zrodził Węża i Wąż zrodził Byka". Byk, jak już dostrzegliśmy, był ważnym symbolem siły twórczej, zwanej Bacchus Zagreus, lub Tauriformis.

Doktryna nieskończonego następowania po sobie form jest nieodłącznie związana z odrodzeniem lub nowym życiem, które jest częścią fallicznego systemu i które jest dostrzegalne w formie mniej lub bardziej wyraźnej w niemal wszystkich pierwotnych religiach. U hindusów, ta doktryna jest także nadal podkreślana w bardzo jednoznaczny sposób, za pośrednictwem rytuałów o niezwykłej powadze i znaczeniu dla wyznawców hinduizmu. "W celu odnowy", donosi Wilford, "jest zalecane wykonanie obrazu z czystego złota kobiecych mocy natury w kształcie kobiety lub krowy. Z tym posążkiem łączy się osoba która ma ulec odnowie i później odchodzi swą drogą. Jeśli posążek z czystego złota i o właściwych rozmiarach będzie drogi, wystarczy wykonać obraz świętej Yoni, do którego podchodzi osoba która ma ulec odnowie.

Widzieliśmy węża jako symbol twórczej energi związanej z jajem i jako symbol biernych żywiołów natury. Jajo, niemniej jednak, nie pojawia się w wczesnych kosmogoniach. "O ile męski wąż", pisze Faber, "był stosowany do symbolizowania Wielkiego Ojca, to żeński wąż był w podobny sposób stosowany do ukazywania Wielkiej Matki. Takie rodzaje przedstawień mogą być potwierdzone przez wyraźne świadectwa, i są one w pełni zgodne z całym system aryjskich mitologii. W ten sam sposób właśnie tych dwoje wielkich rodziców było czczonych poprzez hieroglify byk i krowa, lew i lwica, itp., i tak też są oni czczeni poprzez bliskie sobie wizerunki męskiego i żeńskiego węża".

Niemal każdy badacz pierwotnych wierzeń i zwyczajów ludzkich zaobserwował bliski związek, jeśli nie całkowitą zgodność, w tym co jest zazwyczaj wytwornym Kultem Węża, Słońca, Fallusa, mimo że racjonalny związek pomiędzy owymi wierzeniami jest bardzo rzadko odkrywany. Są one tak naprawdę różnymi odmianami jednego kultu. "Jeśli (jak to się wydaje być pewne) wszystkie owe trzy nurty są identyczne", dostrzega Mr. O'Brien, "to gdzie jest możność do zaskoczenia nas przy spotkaniu słońca, fallusa i węża, wybranych symboli każdego z nich, występujących w połączeniu, wyrytych na tej samej tablicy, i zgrupowanych na tym samej ościeżnicy."

Kierujemy się ponownie do Ameryki. Główny Bóg Azteków, podporządkowany wielkiej Jedności, był uosobieniem czynnej, twórczej energi, Tezcatilopoca lub Tonacatlecoatl. Był on także zwany Tonacateuctli.

Podobnie jak występujący w hinduizmie Brahma, grecki Fanes i egipski Phtha, był on "Stwórcą nieba i ziemi", "Wielkim Ojcem", "Bogiem Opiekuńczym", który mieszka w niebie, ziemi i w zaświatach i zajmuje się rządzeniem na świecie. Aby ukazać tą niewyczerpaną moc i wieczną młodość, jest wizerunkiem był młodzieniec. Jego niebiańskim znakiem był Tonatiuh, Słońce. Jego towarzyszką lub żoną była Cihuacohuatl lub Tonaeacihua, "Wielka Matka" zarówno bogów jak i ludzi.

Pozostali bogowie i boginie Azteckiego Panteonu sprowadzają się do nieco uosobień tych dwóch mocy. Stąd też, mamy Ometuctli i Omecihuatl, cudownego boga i boginię którzy władają niebiańskim rajem i którzy, poprzez ogólne przypuszczenia że są oni różnymi bóstwami, są pomimo to, zgodne z tym co zapisano Codex Vaticanus, lecz inne nazwy bóstw są już określone. Mamy więc także Xiuhteuctli, "Pana Roku", "Boga Ognia", ziemski symbol czynnej zasady i Xochitli, "Boginię Ziemi i Ziarna"; Tlaloc i Cinteotl, lub Chalchiuhcueije, "Bóg i Bogini wód"; Mictlanteuctli i Mictlancihuatl, "Bóg i Bogini zmarłych"; straszliwego Mexitli lub Huitzlipochtli, odpowiadającego występującemu w hinduizmie Siva, w jego charakterze niszczyciela, i jego żonę Teoyamiqui, której obrazy podobnie jak Kali, małżonki Siva, są udekorowane połączonymi wizerunkami życia i śmierci.

W prostej mitologii i czystej heliolatrii Peru, dostrzegamy istnienie pradawnych zasad symbolizowanych, pierw przez Słońce a następnie przez jego żonę i siostrę, Księżyc. To że słońce jest tutaj traktowane jako symbolizujące pośredniego ojca, lub demiurga twórcę, nie pozostawia wątpliwości. Wielka i uroczysta uczta w Raimi została ustanowiona jako podziękowanie Słońcu jako wielkiemu ojcowi wszystkich widzialnych rzeczy, dzięki któremu wszystkie żywe rzeczy są stworzone i podtrzymywane przy życiu. Ceremonie tej uczty były symboliczne i głównie odnosiły się do słońca jako rozrodczej i podtrzymującej przy życiu mocy natury. W Meksyku, gdzie istniała prymitywna religia wywodząca się z dzikiej natury ludzi, odkryć możemy że dokonywane w Raimaic ceromonie przyjmowały krwiopijczy charakter i uznając płodność powiązaną z przebłaganiem jej przeciwnej zasady, jak to możemy zobaczyć w orgiach z Huitzlipochtli w jego charakterze Niszczyciela. To samo spostrzeżenie zdaje się być prawdziwe także w odniesieniu do Ameryki Środkowej, religii i mitologii z owego obszaru, które w swej istocie są takie same jak narodów Anahuac.

Powiedzieliśmy już że głównym bógiem Azteckiego Panteonu, który podlegał jedynie pod Jedność i odpowiadał wystepującemu w hinduizmie Brahma, był Tezcatlipoea, Tonacatlecoalt, lub Tonacateuctli. Jeśli sprawdzimy etymologię owych imion możemy znaleźć odpowiednie potwierdzenia poprawności dedukcji wysnutych z mitologii Wschodu. Stąd też Tonacateuctli utożsamiał Pana Słońca z Tonatiuh, Słońce, "nacayo" lub "catl" - ciało lub osoba i "teuctli" - pan lub władca. Podobnie też, Tonacatlcoatl, Słoneczny Wąż, od "Tonctiah" i "catl", jak wyżej i "coatl" wąż. Jeśli zastosujemy inną etymologię dla imion (i tego co zdaje się być ogólnie przyjmowane przez wczesniejszych pisarzy) to uzyskamy Tonacateuctli, Pan naszych Ciał, skąd przejdziemy do dopełniającego zaimka liczby mnogiej, "nacatl", mięso lub ciało i "teuctli", pan lub władca. Możemy także wyprowadzić nazwę Tonacatlecoatl, Wąż naszego Ciała, skąd też dostrzeżemy istnienie w nim "nacatl", oraz "coatl", wąż.

Zgodnie z tym co zapisał Sahagim, Tezcatlipoca, w swych charakterze Boga Duchów zmarłych, był adresowany jak następuje przez meksykańskiego najwyższego kapłana: - "Błagamy tych którzy zginęli na wojnie żeby zostali przyjęci przez ciebie, nasz Ojcze Słońce, i nasza Matko Ziemio, aby byli pod twym panowaniem". Ten sam autorytet informuje nas o tym, że w tej w tej modlitwie dziękczynnej, skierowanej do Tezcatlipoca przez króla Meksyku z okazji jego koronowania, Bóg był postrzegany jako Bóg ognia, do którego Xiuthteuctli, Pan Wzrostu, i specyficzny Pan Ognia, odnosił się w tej samej relacji z jaką Suyra był pierwszą osobą w hinduistycznej triadzie. Królewska prośba mogła tutaj działać "w zgodzie z wolą starożytnego Boga, Ojca wszystkich Bogów, który jest Bogiem Ognia; który mieszka pomiędzy wodami, w miejscu otoczonym murami obronnymi, otoczonym skałami jak i tam gdzie rosną róże, których imieniem jest Xiuteuctli" itp.

Tonacateuctli, lub Tezcatlipoca, często, by nie rzec że głównie, występuje na pomnikach i malowidłach, przedstawiony jako otoczony przez dysk słoneczny.

Nazwą pierwotnej bogini, żony Tezcatlipoca, była Cihuacohuatl lub Tonacacihua. Była ona bardzo dobrze znana pod innymi imionami, wszystkimi które odnosiły się do jej cech. Etymologia wyrazu Cihuacohuatl wskazuje na to, że nazwa pochodzi wprost od "Cihua", kobieta lub rodzaj żeński i "coatl", wąż - Kobiecy Wąż. Tonacacihua jest Kobiecym Słońcem, nazwą wywodzącą się od "Tonatiuh nacatl" (jak uprzednio) i "cihua", kobieta lub rodzaj żeński. Przyjmując inną etymologię, można powiedzieć że znaczy to Kobieta z naszych Ciał.

Gama, który jest uważany za jednego z najmądrzejszych autorów, który opisywał z wszystkimi szczegółami meksykańskich bogów, odnosząc się do wężowego symbolu należącego do posągu Teoyaomiqui, pisze - "Odnoszą się one do innej Bogini zwanej Cihuacohuatl, lub Kobiecym Wężem, która jak wierzyli meksykanie niesie światło, w pojedyńczym porodzie, rodzi dwoje dzieci, jedno męskie, co nawiązuje do początków ludzkości; i stąd też bliźniaki, u Meksykanów, nazywani są "cohuatl" lub "coatl", co jest zniekształcone w popularnej mowie do "coate"".

Którąkolwiek etymologię przypiszemy do Tonaca w owych kombinacjach, to pozostaje niezmiennie przewodni fakt, że Wielki Ojciec był określany również męskim wężem, a Wielka Matka jako kobiecy wąż. Nie tylko tutaj byli oni tak określani, lecz Cinacoatl lub Cihuacohuatl był zazwyczaj, jeśli nie zawsze, przedstawiany na malowidłach, w towarzystwie wielkiego węża lub węża o upierzonej głowie (Tonacatlecoatl "wężowe słońce") wobec którego których mnisi interpretatorzy nie zawiedli się odkrywając wyraźne nawiązania do Ewy i kuszenia w ogrodzie.

Podażając za tematem powiązań Symbolu Węża z amerykańską mitologią, dostrzegamy fakt że jest to widoczny symbol i nie mógłby umknąć on uwadze powierzchownych obserwatorów pomników z terenu Meksyku i Ameryki Środkowej, oraz mitologicznych malowideł. Wcześni Hiszpanie byli szczególnie zdumieni jego wzniosłością.

"Wąż", pisze Dupaix, "był widocznym przedmiotem w mitologii meksykańskiej, i odnajdujemy go wyrytego w różnych kształtach i rozmiarach, zwiniętego, rozciągniętego, zwiniętego w spiralę lub splecionego z wielkim pięknem, a czasami ukazywanego z piórami i innymi zdobieniami. Owe różne przedstawienia ", pisze dalej autor, "bez wątpienia oznaczają różne przypisywane mu cechy".

Redaktor Kingsborough's w swej wielkiej pracy zauważa: - "Podobnie niczym egipski Sfinks, mistyczny wąż z Meksyku posiada swe zagadki i oba te zagadnienia leżą poza naszymi możliwościami rozwikłania ich;" to, niemniej jednak, zależnie od opini i wniosku są tym z czego wielu może wyciągać swe silnie różniące sie od siebie poglądy.

W niemal każdej pierwotnej mitologi możemy odnaleźć, nie tylko Wielkiego Ojca i Matkę, przedstawicieli wzajemnych zasad, i Wielką Hermafrodytyczną Jedność z której się owi pierwsi wyłonili i w której oboje oni są połączeni, lecz możemy znaleźć też dobroczynny charakter, dzielenie się boskiej i ludzkiej natury, która jest Wielkim Nauczycielem Ludzi, który uczy ich w religii, organizacji społecznej i sztuce, i który, po życiu pełnym przykładnej użyteczności, znika tajemniczo, pozostawiając swych ludzi pod wrażeniem jego najwyższego szacunku wobec jego działalności i tworzących odniesienie do pamięci o nim. Ten pół-bóg, wobec którego oddawano boską cześć, często po jego odejściu z ziemi, jest zazwyczaj Synem Słońca, lub Demiurgiem Twórcą, Wielkim Ojcem, który stoi na czele prymitywnych panteonów i podlega tylko pod Wielką Jedność; jest on zrodzony z ziemskiej matki, dziewicy, często będącej kapłanką Słońca, która zachodzi w ciążę w tajemniczy sposób i która, po narodzinach jej pół-boskiego syna, sama czasami jest wynoszona do rangi bogini. W bardziej dopracowanych i ułożonych w system mitologiach ukazuje się on wprost jako wcielenie Wielkiego Ojca i podziela jego cechy, jego ziemskie przedstawienie i pełni rolę pośrednika pomiędzy nim a ludźmi. Ukazuje się on jako Budda w Indiach; Fohi w Chinach; Schaka w Tybecie; Zoroastra w Persji; Ozyrys w Egipcie; Taut w Fenicji; Hermes lub Cadmus w Grecji; Romulus w Rzymie; Odyn w Skandynawi; i w każdym przypadku jest traktowany jako Wielki Nauczyciel Ludzi, oraz założyciel ich religii.

W systemach mitologicznych Ameryki, ten bezpośredni pół-bóg jest nie mniej wyraźnie rozpoznawalny niż ten występujący w Starym Świecie; w rzeczy samej, ponieważ owe systemy są mniej skomplikowane z powodu mniejszego zmodyfikowania od pierwotnych lub początkowych form, Wielki Nauczyciel pojawia się tutaj w bardziej odmienny sposób. Pomiędzy dzikimi plemionami jego pochodzenie i charakter są z oczywistych powodów, bardzo zawikłane; lecz pomiędzy bardziej rozwiniętymi narodami zajmuje on bardzo dobrze określoną pozycję.

Pomiędzy narodami Anahuac, nosi on imię Quetzalcoatl (Pierzasty Wąż) i jest traktowany z najwyższym szacunkiem. Jego święta są często najbardziej wspaniałymi świętami w trakcie całego roku. Jak się powiada, jest mu poświęcona wielka świątynia w Cholula. Jego historia, nakreślona przez różne źródła, brzmi następująco: - Bóg "Mlecznej Drogi" - innaczej mówiąc, Niebios - główne bóstwo Panteonu Azteków i Wielki Ojciec bogów i ludzi, wysłał wiadomość do dziewicy Tulan, mówiąc jej że z woli bogów powinna ona począć syna, co stanie się bez udziału żadnego z ludzi. Tym synem był Quetzalcoatl, który ukazał się jako wysoki, pięknie wyglądający, o prostym czole, wielkich oczach i gęstej brodzie. Stał się on wysokim kapłanem w Tulan, wprowadzając kult bogów, tworząc prawa odzwierciedlające mądrość jego twórców, tworząc i określając kalendarz oraz utrzymując najbardziej surowe i wzorowe zasady w swym życiu. Brzydził się on okrucieństwem, nienawidził wojny i nauczył ludzi uprawiać rolę, wytapiać metal z jego rud i wielu innych rzeczy niezbędnych do uzyskania dobrobytu. Pod jego życzliwym zarządzeniem u ludzi zaczęła panować szczęśliwość. Kukurydza rosła tak wielka że jedna kolba wystarczała aby nasycić głód jednej osoby; tykwa była tak długa jak ludzkie ciało; farbowanie bawełny było zbyteczne ponieważ rosła ona w wszystkich kolorach; wszystkie rośliny wydające owoce znakomicie owocowały a ich owoce były nadzwyczajnych rozmiarów; była także niezliczona liczba pięknych i słodko śpiewających ptaków. Okres jego władzy był złotym wiekiem Anahuac. Niemniej jednak, zniknął on nagle i tajemniczo w nieznany sposób. Niektórzy mówią że zmarł on na morsie, inni mówiąc że odszedł w poszukiwaniu legendarnego królestwa Tlallapa. Był ubóstwiany; stawiano poświęcone mu świątynie i był czczony przez Anahuac.

Quetzalcoatl jest więc wcieleniem "Wężowego Słońca" Tonacatlecoalta i jak na to wskazuje jego imię, upierzony wąż był jego symbolem. Był więc symbolizowany więc w zgodzie z praktykami (jak donosi Gama) które przetrwały w Meksyku, nawiązujące lub towarzyszące bogom lub boginiom, symbolami innych bóstw z których one się wywodzą lub w stosunku do których posiadają pewne powiązania. Jego świątynie wyróżniały się jako bardzo okrągłe i jedna poświęcona jego kultowi w Meksyku była, zgodnie z zapiskami jakie dokonał Gomera, wejściem przez drzwi "niczym do paszczy węża, co było rzeczą straszną dla tych co wchodzili do niej, szczególnie dla chrześcjan, dla których przedstawiała ona bardzo piekielny widok".

Majowie z Jukatanu posiadali swego pół boga odpowiadającego w pełni postaci Quetzalcoatla, jeśli nie była to ta sama postać, tylko czczona pod inną nazwą - podejrzenie to jest bardzo dobrze uzasadnione w oparciu o udowodnione związki pomiędzy mitologią Meksyku z mitologią Majów. Był on zwany Itzamna lub Zamna i był tylko synem głównego Boga, Kinchanan. Przybył ze Wschodu i nauczał ludzi we wszystkim co było ważne dla ich dobrobytu. "On" pisze Cogolludo, "wymyślił symbole używane jako litery i które zostały nazwane na pamiątkę po nim, Itzamna i oni czczą go jako boga".

Był także inna, podobna postać w Jukatanie, zwana Ku Kulcan lub Cuculcan, oraz inna w Nikaragui zwana Theotbilake, syn ich głównego boga Thomathoyo, inny także w Kolumbii, gdzie nosił imię Bochia. Peru i Gwatemala posiadały podobne tradycje, jak też i Brazylia, narody z rodziny Tamanac, na Florydzie, oraz różne prymitywne plemiona na Zachodzie.

Wąż, jak możemy wszędzie dostrzec, był symbolem zarówno Quetzalcoatla jak i Ku Kulcan - jest to fakt który nadaje ważności twierdzeniu Cabrera że Votan z Gwatemali był także przedstawiony jako wąż, lub wywodził się od węża.

Torquemada zeznał że obrazy Huitzlipochtli z Meksyku, Quetzalcoatl i Tlaloc były przedstawieniami złotego węża, odgrywając różne symboliczne odniesienia. Zapewniał on także często że wąż często był używany w symbolicznych ceremoniach składania ofiar w Meksyku i przystawił następujący przykład:

"Pośród wielu ofiar jakie składali Indianie, był pewien rodzaj dokonywany w celu oddania czci górom, dokonywany poprzez stworzenie węża z drewna lub korzeni drzew, do którego przymocowywali oni głowy węży, a także lalki o takiej samej nazwie, które oni nazywali Ecatotowin, które były figurkami węży i figurkami wyobrażającymi dzieci które oni pokrywali ciastem, nazywanym przez nich Tzoalli, złożonym z nasion Bledos i mocowali je za pomocą drewna, wyrzeźbiając na nich przedstawienia wzgórz lub gór, na czubkach których oni je pozostawiali. Był to rodzaj ofiar które skladali oni górom i wysokim wzgórzom.

Matka Huitzlipochtli była kapłanką Tezcatlipoca (sprzątaczką w świątyni, jak donosi Gama) zwaną Coatlantona, Coatlcué, lub Coatlcyue (wąż świątyni lub wężowa kobieta). Była niesamowicie oddana bogom, i pewnego dnia gdy wędrowała po świątyni, dostrzegła, zstępującą z powietrza, kulę wykonaną z różnokolorowych piór. Umieściła ją w swym pasie, zachodząc tym samym w ciążę i później urodziła Mexith lub Huitzlipochtli, w pełni uzbrojonego, z włócznią w ręku a w drugiej ręce z tarczą i pióropuszu z zielonych piór na głowie. Stał się on, zgodnie z pewnymi źródłami, ich wodzem w Anahuac, prowadząc ich do miejsca w którym zbudowano miasto zwane Mexico. Jego posąg był olbrzymich rozmiarów, został pokryty zdobieniami z których każde miało swe własne znaczenie. Jest on przedstawiany jako siedzący na tronie, z którego czterech narożników wysuwają się cztery wielkie węże. "Jego ciało", pisze Gomeza, "jest otoczone perłami, cennymi kamieniami i złotem, wokoło jego szyji są pierścienie i łańcuchy z dziesięcioma ludzkimi sercami wykonanymi z złota. Posiadał on także fałszywą maskę, z oczami z szkła i na jego karku z wymalowaną śmiercią, wszystkie te rzeczy były przemyślane i posiadały swe znaczenie". To było w jego boskim chatakterze niszczyciela że najkrwawsze ofiary w Mexico były składane właśnie dla niego. Jego żona, Teoyaomiqui (od Teo, święta lub boska; Yaoyotl, wojna; i Miqui, zabijanie) była przedstawiana jako posąg noszący pełną zbroję kobiecą, dosłownie przechodzącą w węże, i ozdabiana piórami, muszlami, zębami i kłami tygrysa. Posiada ona naszyjnik złożony z sześciu rąk. Wokoło jej talii jest pas do którego są przymocowane głowy zmarłych. Jeden z jej posągów, straszliwa figura, nadal istnieje w mieście Mexico. Jest ona wyrzeźbiona z dużego bazaltowego głazu, wysoka na dziewięć stóp i szeroka na cztery i pół stopy.

Nie jest niemożliwe żeby ta wężowa-matka Huitzlipochti była uosobieniem wielkiego żeńskiego węża Cinacohuatl, żony Tonacatlecoatla, wężowego-ojca Quetzalcoatla. Jednakże tak może być, jasne jest to że bardziej bliskie związki istnieją pomiędzy kilkoma głównymi bóstwami w Mexico, niż pojawiają się z pogmatwanych i skąpych doniesień które pozostały nam z ich mitologii. W rzeczy samej, dostrzegliśmy że hinduistyczna Triada: Brahma, Visznu i Siva, są bardzo podobni do swych odpowiedników - Tezcatlipoca, Tlaloc i niebiańskiego Huitzlipochtli, Twórcy, Podtrzymującego, Niszczyciela i Odnowiciela. W opisach zarysowych dotyczących Siva lub Mahadeo, w jego charakterze niszczyciela, jest on przedstawiany jako ubrany w tygrysią skórę. Zakapturzony wąż jest owinięty wokoło niego i unosi swą głowę ponad jego ramię, a powykręcane węże tworzą jego nakrycie głowy. W innym przypadku trzyma on włócznię, miecz, węża i czaszkę, oraz posiada pas z czaszek wokoło swego pasa. Byk Nandi (symbol siły twórczej), a także lingham, są jednymi z jego symboli. Ku niemu wznoszone są najkrwawsze ofiary w Indiach. Durga, lub Kali (uosobienie Bhavin, bogini natury i płodności) odpowiada meksykańskiej postaci Tesyaomiqui i jest przedstawiana w podobny sposób. Jest ona boginią wojny i jej wojenne dokonania dały jej wysoką pozycję w panteonie hinduizmu. Jako Kali, jej przedstawienia są najbardziej straszliwe.

Symbole zniszczenia są wspólne dla wszystkich; jest ona opleciona wężami; posiada diadem z kwiatów otaczający jej głowę; naszyjnik z czaszek; pas z urwanych ludzkich rąk; tygrysy przykucnięte u jej stóp - w rzeczy samej każda kombinacja straszliwych i odrażających cech jest przywoływana do zobrazowania mrocznego charakteru jaki ona sobą przedstawia. Rozkoszuje się ona w ludzkich ofiarach i rytualnym zaleceniu że przed śmiercią ofiary, powinno się ją przywoływać w następujący sposób: "Niechaj ofiarnik pierw powtarza imię Kali trzykrotnie, Przybądź, Kali! Kali! Przybądź, Devi! Hail, Boginio Grzmotu! dzierżąca stal, przybądź, gwałtowna Kali! Tnij, zabijaj, niszcz! morduj, chroń ! Tnij siekierą, pij krew, morduj, niszcz !". "Posiada ona cztery ręce", donosi Patterson, "dwie z nich są zajęte zniszczeniem które ją otacza, a inne wzniesione, które zdają się obiecywać odrodzenie natury poprzez nowe stworzenie". "Na jej świętach", donosi Coleman, "jej świątynie dosłownie toną w krwii". Jako Durga, niemniej jednak, jest ona często przedstawiana jako opiekunka Cnót i jej walki z diabelskimi demonami przybierają postać hinduistycznych poematów. Jest ona w tym aspekcie znana jako uzbrojona Phallas.

Dostrzegliśmy że Twórca Świata, Wielki Ojciec Azteków, Tonacatlecoatl lub Tezcatlipoca i jego żona Cihuacohuatl, są nie tylko symbolizowani poprzez Słońce i Księżyc, lecz są także określani jako męski i żeński wąż, oraz to że w dawnych mitologicznych wyobrażeniach są ukazywani jako wąż o upierzonej głowie. Zobaczyliśmy także że inkarnacja lub ludzkie przedstawienie tego bóstwa - Quetzalcoatla, jest także symbolizowane jako upierzony wąż. Jest to zgodne z systemem wierzeń Azteków, którzy przedstawiali pokrewne symbole i przypisywali uosobieniom lub potomkom wielkich bogów ich symbole.

Te fakty są dobrze ustalone, poprzez wiele pomników starożytnej Ameryki, innaczej niezdolnych do wytłumaczenia, które nabrały tego znaczenia. W Meksyku, niestety, pomnikowe zapiski o starożytnych mieszkańcach zostały nieludzko zniszczone lub zatarte tak że tylko w niewielkim stopniu są nam w stanie pomóc w naszych poszukiwaniach i badaniach. Ich starożytne malowidła, mimo że niektóre z nich uniknęły ogólnemu zniszczeniu, są zazwyczaj poza naszym zasięgem i nie można ich szczegółowo sprawdzić. W Ameryce Środkowej jednak, znajdujemy wiele pozostałości, które, mimo że są zrujnowane, są bardziej kompletne i o wiele bardziej przydatne niż jakiekolwiek inne z których możemy wyciągnać jakieś pewne informacje.

Poszukiwania i badanie prowadzone przez Messrs. Stephens i Catherwood odsłoniły wiele z nich przed nami w formie która pozwoliła nam odkryć ich główne ukierunkowanie. Zajmującymi pierwsze miejsce z wielu interesujących grup ruin odkrytych przez tych dżentelmenów, zarówno w odniesieniu do ich rozmiarów jak i zasięgu, są ruiny z Chichen-itza. Jedna z struktur obejmująca tą grupę jest opisana w następujący sposób: - "Budowle zwane Castillo są pierwszymi które zobaczyliśmy i są, z każdego punktu widzenia, największymi i najbardziej widocznymi obiektami których wieże wystawają ponad równinę. Wzgórza na których one pośrodku stoją mierzą 197 stóp długości u podstawy i są zbudowane, jak widać, solidnie, osiągając wysokość 75 stóp. Na zachodniej stronie są schody o szerokości 37 stóp; na północnej stronie także są kolejne schody, szerokie na 44 stopy i zawierają dziewięćdziesiąt schodków. Na ziemi u podstawy schodów, gdzie jest stworzona pogrubiona, niesamowita i dobrze uformowana początkowa część schodów, widnieją dwie olbrzymie wężowe (opierzone) głowy szerokie na dziesięć stóp, z paszczami szeroko otwartymi i wystającymi językami".

"Nie ma wątpliwości że są to symbole jakiś religijnych wierzeń i w umyśle wyobrażeń ludzi przechodzących obok nich musiały rodzić się doznania ekscytującego poczucia prawdziwego lęku. Platforma wzgórza jest kwadratem o boku sześćdziesięciu stóp i jest ukoronowana budowlą o wymiarach 43 na 49 stóp. Pojedyńcze drzwi skierowane na wschód, południe i zachód, posiadające masywne progi z drzewa zapote, pokryte są zawiłymi płaskorzeźbami, a ościeżnice są zdobione rzeźbionymi posążkami. Rzeźby są bardzo zniszczone, lecz pierzaste nakrycia głowy i część bogatych strojów nadal się zachowała. Twarze zachowały się dobrze i posiadają poważne oraz szlachetne cechy. Wszystkie inne ościeżnice są udekorowane rzeźbami o ogólnie takim samym charakterze i wszystkie są otwarte na korytarz o szerokości sześciu stóp, rozciągający się w trzech stronach budowli. Korytarz tej budowli jest ozdobiony bardzo złożonymi lecz zniszczonymi rzeźbieniami.

"Święty charakter tej niezwykłej struktury jest widoczny już na pierwszy rzut oka i równie oczywiste jest że owe rzeźby muszą posiadać jakieś znaczenie. Wejście pomiędzy dwoma głowami olbrzymich węży przypomina nam zapiski dokonane jakie wykonał Gomera's o wejściu do świątyni Quetzalcoatla w Meksyku, które "było podobne do wejścia do paszczy węża i które posiadało rzeczy które wywoływały lęk u osób do niej wchodzących"".

Okolicznością z powodu której te głowy są opierzone zdaje się być to, że te świątynie należały do kultu tego bóstwa. Lecz na figurach wyrzeźbionych w ościeżnicach wejściowych, i które dostrzegł Mr. Stephens, mają ogólnie podobny charakter, stąd też mamy kolejny dowód na to że ta struktura była poświęcona wężowemu bóstwu. Przypomnijmy że dostojna osoba przedstawiona tutaj była w towarzystwie upierzonego węża, fałdy którego są zgrabnie ustawione za figurą i którego ogon jest zaznaczony grzechotką grzechotnika - znak odróżniający pomnik węża od spotykanych na Starym Kontynencie, lub też przedstawiany w płaskorzeźbach wyrytych na wzgórzach lub rzeźbach w Ameryce Środkowej. Ta świątynia, jak więc możemy sensownie sądzić, była poświęcona życzliwemu Quetzalcoatlowi, lub postaci mu odpowiadającej, którą symboliczny wąż chronił wznosząc się ku wierzchołkowi, i której wspaniałe przedstawienia były rzeźbione na jej portalach. Te wnioski są wspierane przez fakt w meksykańskich malowidłach w świątyniach Quetzalcoatla jest on ukazywany przez węża oplatającego go i wznoszącego się ponad nim, jak możemy zobaczyć na przykładzie z księgi "Codex Borgianus" w dziele z Kingsborough.

Lecz to nie jest wszystko. Powiedzieliśmy już że Itzaes - "święty człowiek" - założyciel Chichen-itza a następnie Mayapan, posiadał charakter, odpowiadający pod wieloma względami Quetzalcoatlowi, zwany Ku Kulcan lub Cuculcan. Torquemada, cytując za Cogolludo, twierdził że było to po prostu inne imię stosowane wobec Quetzalcoatla. Sam Cogolludo mówi o Ku Kulcan jako o "kimś kto był wielkim wodzem spośród nich", i był następnie czczony jako bóg. Herrara twierdzi że władał on w Chichen-itza; pomimo że wszyscy zgadzają się z tym, że przybył on z zachodu, to istnieją rozbieżności odnośnie tego skąd dokładnie przybył lub dokąd się udał lub czy był z Itzaes. "Lecz", dodaje on, "nazwa owej struktury w Chichen-itza i wydarzenia w tym kraju po śmierci jego pana, wskazuje na to że Cuculcan władał nimi. Był on człowiekiem z dobrym usposobieniem, nic nie wiadomo o tym aby miał żonę lub dzieci, wielki mąż stanu i stąd też postrzegany jako bóg, wpadł na pomysł zbudowania kolejnego miasta w którym mógł sprawować władzę. W tym celu dotarli do miejsca leżącego osiem mil angielskich (ok. 40 km) od Merida, gdzie zbudowali ogrodzenie o długości obwodu około ośmiu mil angielskich (ok. 40 km), będące murem kamiennym zbudowanym bez użycia zaprawy, posiadające tylko dwie bramy. Zbudowali oni świątynie, nazywając największą z nich Cuculcan. Niedaleko ogrodzonego miejsca były domy prymitywnych ludzi, pomiędzy których Cuculcan podzielil ziemię, wyznaczając miasta dla każdego z nich.

"To miasto było zwane Mayapan (klasyczne Maya), Mayan stał się językiem kraju. Cuculcan rządził w pokoju i skromnie, z wielką sprawiedliwością przez wiele lat, kiedy po tym jak przygotował swe odejście i wskazał im dobrą formę rządów która została stworzona, powrócił on do Meksyku ta samą drogą którą przedtem przybył, dokonując postoju w Chanpotan, gdzie, w celu upamiętnienia jego podróży, wzniósł budowlę na morzu, w której jest widywany do dzisiejszego dnia."

Mamy tutaj bezpośrednie doniesienia o tym że główna struktura w Mayapan byla zwana Cuculcan; i z języka Herrara nasuwa się nieodparty wniosek że główna struktura w Chichen-itza także była zwana tą samą nazwą. Są to niesamowicie interesujące fakty, wykraczające daleko poza to co ukazuje posąg przedstawiony w "Castillo", i które rozpoznaliśmy poprzez inne dowody jako będące osobistością odpowiadającą Quetzalcoatlowi, nie ma nic innego niż figura pół-boga Ku Kulcan, lub Cuculcan, któremu kultowi była poświęcona świątynia i od którego imienia wywodzi się jej nazwa.

Jeśli sięgniemy do etymologi nazwy Ku Kulcan będziemy mieli dalsze, uderzające dowody wspierające ten wniosek. "Ku" w języku Majów oznacza "Bóg", a "can" węża. Mamy więc, Ku Kulcan, Boga Kul, Węża, lub Wężowego Boga. Nie jesteśmy w stanie określić co oznacza "Kul", lecz możemy snuć sensowne domniemanie, że jest to słowo określenia do "can" oznaczającego "wąż". "Kukum" to "pierze", i jest możliwe że zostało ono przekształcone w formę przymiotnikową która zmieniła swe zakończenie na "Kukul". Etymologia może więc wskazywać na to że był to Kukumcan - Pierzasty Wąż, lub Kukulcan Upierzony Wąż. My, jednakże, spoczniemy na pierwszym wyjaśnieniu nazwy i bez wahania zaryzykujemy opinię że, kiedy okoliczności pozwolą na stwierdzenie trafności znaczenia "Kul", poprawność naszych wniosków zostanie w pełni osądzona.

Posiadamy tutaj także dodatkowo to że etymologia Kinchahan, imienia głównego boga Majów i odpowiadającego postaci Tonacatlcoatl z Meksyku, jest dokładnie taka sama jak etymologia drugiej nazwy. "Kin" oznacza w języku Majów Słońce, a "Chahan", jak każda osoba obeznana z wymową języka hiszpańskiego, jest niczym innym niż odmianą ortograficzną zapisu dla "Cään" lub "Can", oznaczającego "wąż". Kin Chahan, Kincaan, lub Kincan jest wiec Wężowym Słońcem.

Zaobserwowanie tego że Quetzalcoatl mógł być traktowany jako wcielenie Tezcatlipoca, lub Tonacatlcoatla, odpowiadające Buddzie u hindusów, opiera się na zbieżnościach w ich pochodzeniu, charakterze, i nauczaniu, lecz są tu pewne wyraźne zbieżności pomiędzy świątyniami poświęconymi kultowi owych dwóch wielkich nauczycieli - lub być może, jak powinniśmy to powiedzieć, pomiędzy religijnymi strukturami Ameryki Środkowej i Meksyku oraz rejonów hinduizmu oraz wyspami archipelagu indyjskiego, które zasługują na uwagę.

Ze szczytu wzniosłej świątyni w Chichen-itza, właśnie opisanej, Mr. Stephans zobaczył, po raz pierwszy, grupy kolumn lub postawionych kamieni, które jak zauważył, dowiodły po zbadaniu że należą do najbardziej widocznych i niezrozumiałych pozostałości jakie do tej pory napotkał. "Stoją one w rzędach po trzy, cztery i pięć w szeregu, wiele rzędów ciągnie się w tym samym kierunku, podczas kiedy całe zbiorowisko kieruje się i podąża w innym kierunku. Są one niskie, nie wyższe niż na sześć stóp wysokości. Wiele zostało obalonych, w wielu miejscach leżą powalone rzędami, wszystkie w tym samym kierunku, jakby zostały celowo obalone. W niektórych przypadkach, rozciągają się ku podnóżom wielkich wzniesień, na których są ruiny budowli i wielkie fragmenty rzeźb, podczas gdy inne z nich rozgałęziają się i nagle kończą. Doliczyłem się trzystu osiemdziesięciu a jest ich jeszcze więcej; lecz tak wiele z nich jest połamanych i leżących nieregularnie że nie jestem w stanie ich zliczyć."

Owe przedstawione przez Mr. Stephens'a, na jego szkicach, wydają się mieć bezpośrednie powiązanie z świątynią opisaną jako stojącą powyżej i leżą one na terenie o powierzchni niemal czterystu stóp.

W trzecim tomie "Sprawozdań Królewskiego Towarzystwa Azjatyckiego" są doniesienia o różnorakich świątyniach w starożytnym mieście Anarajapura (leżącym pośrodku wyspy Cejlon) dokonane przez kapitana Chapman'a, z armii brytyjskiej. Wyróżniający się charakter tych starożytnych struktur i zdecydowane podobieństwo które posiadają one wobec świątyń w Ameryce Środkowej, a w szczególności do grupy obiektów z Chichen-itza, usprawiedliwia poniekąd dokładne doniesienia o nich.

Zgodnie z narodowymi kronikami, Anarajapura była, przez okres trzynastu wieków, zarówno główną siedzibą religii narodowej jak też i rezydencją królewską. Obfitowała ona w wspaniałe budowle, rzeźby i inne dzieła sztuki i była, oraz nadal jest, otaczana wielkim szacunkiem przez wyznawców Buddy i najbardziej świętym miejscem na wyspie.

"W tym czasie", pisze kapitan Chapman, "jedyne pozostałości po mieście składają się z dziewięciu świątyń; w dwóch bardzo rozległych rzędach i kilku mniejszych będących w ruinie; grupy słupów i części murów, które ciągną się na dystansie kilku mil. Dziewięć świątyń jest nadal otaczanych wielkim szacunkiem i są odwiedzane okresowo przez buddystów. Zawierają się one na pierwszym z ogrodzonych terenów, w którym są święte drzewa zwane Bogaha; tysiące słupów zwanych Lowá Mahá Payá; i siedem wzgórz lub Dagobas, każdy z nich posiada swą własną nazwę nadana mu przez jego twórców."

Świątynia Bo Malloa, w szczególności poświęcona Buddzie, jest z granitu i zawiera serię czterech prostokątnych tarasów, skierowanych wraz z granitami, które wyłaniają się jeden z drugiego i zmniejszają się zarówno w swej wysokości jak i szerokości, ponad którymi są umieszczone ołtarze i święte drzewa Bogaha, lub drzewa Buddy. Całkowita wysokość tarasów wynosi około dwudziestu stóp i szerokość najszerszego tarasu wynosi trzydzieści na piętnaście kroków. Owe tarasy wznoszą się unoszącymi się pasami. Na posadce głównego pasa są płyty granitowe, położone pionowo, na których są figury wyraziście wyrzeźbione; a pomiędzy nimi jest pół-okrągły kamień opadający ku ziemi. Na wschodzie budynku widnieje olbrzymia figura Buddy. Inna podobna, lecz mniejsza, struktura jest położona trochę dalej na wschód od pierwszej opisywanej struktury. Obie są otoczone przez mur, otaczając przestrzeń długą na 125 kroków i szeroką na 75 kroków, wewnątrz której są zasadzone różne wonne drzewa.

Kilka kroków na wschód od tego ogrodzonego miejsca są ruiny "Tysiąca Słupów". Składały się one pierwotnie z 1600 słupów, rozmieszczonych na planie kwadratu. Większa część słupów stoi nadal; składają się one, z kilkoma wyjątkami, z prostych kawałków gnejsu obrobionych z grubsza tak jak zostały wyciosane. Wystają one dziesięć lub dwanaście stóp ponad ziemię; zajmując przestrzeń dwanaście na osiem cali i stoją w odległości około czterech stóp od siebie; lecz dwa w środku zewnętrznej lini różnią się od reszty tym że są z ciemno-niebieskiego granitu, oraz zostały bardziej starannie wykończone. Owe słupy jak się powiada, zostały pokryte chunam (tynkiem) i tym samym przemienione w kolumny posiadające określoną formę i proporcję. Istnieje legenda że przedtem stały one w środku tego placu w brązowej komnacie, w której były przechowywane relikwie otaczane wielkim szacunkiem. Kilka kroków od tego miejsca jest pojedyńczy słup z gnejsu w stanie surowym, który ma od czternastu do szesnastu stóp wysokości.

Kapitan Chapman zauważył że struktury, towarzyszące podobnym grupom kolumn, istnieją na innych, nawet na europejskich wybrzeżach. Świątynie Rámiseram, Madura, i jedna znana struktura z Seringham, wszystkie one posiadają swe "Tysiące Słupów". W Rámiseram słupy są ustawione w kolumnady w kilku równoległych rzędach i owe kolumnady są rozdzielone przez zbiorniki lub miejsca zajmowane przez budynki w sposób wskazany przez Mr. Stephans'a w Chichen-itza. Niektóre z owych słupów są rzeźbione; inne są w stanie surowym lub pokryte tynkiem. W Madura słupy są rozmieszczone na placu w promienistych liniach w taki sposób że osoba stojąca pośrodku może zobaczyć je stąd spoglądając w dowolnym kierunku. Ten plac był na wzniesionym tarasie, słupy były ociosane z grubsza i posiadały tylko osiem stóp wysokości. W Seringham słupy także tworzą kształt placu.

Dagoby, występujące w związku z świątynią Buddy i "Tysiącem Słupów" w Anarájapura, zasługują na przytoczenie tutaj, ponieważ odpowiadają one w pod wieloma względami, pewnym strukturom z Chichen. Mają one różne rozmiary i składają się ogólnie z wzniesionych tarasów lub platform o wielkich rozmiarach, otoczone przez wzgórza ziemne pokryte cegłami lub kamieniem, często ukoronowane okrągłą, posiadającą kształt kopuły strukturą. Podstawa jest zazwyczaj otoczona rzędami kolumn. Zmieniają swą wysokość od piętnastu do 115 stóp wysokości. Dagoby, pośrednich rozmiarów, posiadają czasami formę przypominającą bańkę, lecz zazwyczaj mają one kształt dzwonu. Stanowią one niemalże bez wyjątku, część świątyń buddyjskich. Mamy, w charakterze owych pojedyńczych kolumn i ich rozmieszczeniu względem każdej innej struktury a także i piramidalnych struktur wraz z którymi są one odnajdywane, najbardziej uderzające podobieństwo pomiędzy ruinami Chichen-itza w Ameryce Środkowej i Anarájapura w Cejlonie - pomiędzy świątyniami Buddy i świątyniami poświęconymi Quetzalcoatlowi, lub innej odpowiadającej mu charakterem istocie. Dalsze zbieżności które istnieją pomiędzy świętymi budowlami Indii i Ameryki Środkowej zostaną przytoczone w innym miejscu tej książki. Nie możemy jednak, pominąć tutaj wzmianek o tym że struktura Chichen-itza określana jako "Caracol", zarówno w swym podobieństwo do dagob z Cejlonu jest powiązana z kultem Wężowego Bóstwa.

Mr. Stephens opisał to w następujacy sposób: "Ma okrągły kształt i jest znana pod nazwą Caracol, lub Kręte Schody, z uwagi na jego wystrój wnętrza. Stoi na szczycie najwyższego z dwóch tarasów. Niższy mierzony od przodu, z północy na południe, ma rozmiary 223 stopy i nadal jest w dobrym stanie. Wielkie schody, szerokie są na 45 stóp i zawierają dwadzieścia stopni, wznosząc się ku podwyższeniu na tym tarasie. Po każdej stronie schodów, ukształtowane w rodzaju balustrady, spoczywają splecione ciała dwóch olbrzymich węży, szerokie na trzy stopy, których fragmenty nadal zachowały się na swym miejscu, pośrodku ruin schodów jest olbrzymia głowa, która ma swe zakończenie po jednej stronie schodów. Platforma drugiego tarasu mierzy 80 stóp z przodu i 55 szerokości, ciągnie się ku kolejnym schodom szerokim na 42 stopy i posiada 42 stopnie. W środku schodów i naprzeciwko ściany tarasu są pozostałości po piedestale wysokim na 6 stóp, na którym prawdopodobnie stał posąg. Na platformie, piętnaście stóp od ostatniego schodu, stoi budynek. Ma średnicę 22 stóp i ma cztery małe wejścia skierowane ku czterem stronom świata. Ponad nim grzyms dachu nachyla się tak że tworzy szczyt. Wysokość, włączając w nią taras, wynosi około 16 stóp. Wejścia tworzą drogę prowadzącą do okrągłego korytarza szerokiego na 5 stóp. Wewnętrzny mur ma cztery wejścia, mniejsze niż inne, i stoi bezpośrednio przy nich. Owe wejścia tworzą drogę wejściową do drugiego okrągłego korytarza, szerokiego na 4 stopy, w środku jest okrągłe skupienie, wydocznie zbudowane z solidnego kamienia, o średnicy 7 stóp; lecz w jednym miejscu, na wysokości 11 stóp od podłogi, jest mała kwadratowa otwarta przestrzeń, którą usiłowałem oczyścić, lecz mi się nie powiodło. Dach jest tak chwiejny że nie mogłem odkryć ku czemu prowadzi ten otwór. Mury obu korytarzy są otynkowane i pokryte malowidłami, a oba mury są pokryte trójkątnymi łukami".

Mr. Stephens także odkrył w Mayapan, które to miasto, jak się wydaje, było zbudowane przez by Ku Kulcana, wielkiego władcę i pół-boga Chichen-itza, gmach o kopulastym zakończeniu, tego samego rodzaju jaki został tutaj opisany. Jest to główną strukturą tutaj, stoi na wzgórzu wysokim na 30 stóp. Mury mają 10 stóp wysokości do szczytu niższego grzymsu, i ponad 14 do szczytu wyższego. Posiada ona pojedyńcze wejście skierowane ku zachodowi. Zewnętrzny mur jest gruby na pięć stóp, wewnątrz którego to jest korytarz o trzech stopach szerokości, otaczający solidną cylindryczne skupienie kamieni, o szerokości dziewięciu stóp. Mury mają od czterech do pięciu powłok tynkowych i są pokryte pozostałościami malowideł, w których wyraźnie są widocznie kolory niebieski, czerwony, żółty i biały. Na południowo-zachodniej części budynku jest podwójny rząd kolumn, stojących w oddaleniu od siebie osiem stóp, mimo że prawdopodobnie sądząc po pozostałościach wokoło, było ich więcej, a inne mogą zostać odnalezione po usunięciu drzew. Mają one 2,5 stopy średnicy. Nie jesteśmy poinformowani w tym doniesieniu lecz prawdopodobnie kolumny są ustawione w stosunku do struktury, w ten sam sposób jak kolumny towarzyszące dagobom w Cejlonie lub wzgórzom w Chichen-itza.

Pomiędzy ruinami w Chichen nie ma nic bardziej godnego uwagi niż pozostałości zwane przez tubylców "Egclesia" lub Kościół. Są one opisane przez Mr. Stephens'a jako składające się z "dwóch ogromnych równoległych murów z których każdy ma 175 stóp długości, 13 stóp szerokości i stoją od siebie oddalone o 120 stóp. Sto stóp od najbardziej wysuniętego na północ miejsca, skierowane ku przestrzeni pomiędzy murami stoi, na tarasie, budowla długa na 35 stóp, zawierająca w sobie jedną komnatę, z zapadniętym przodem, i pomiędzy gruzem wznoszą się pozostałości dwóch kolumn bardzo szczegółowo zdobionymi, cały wewnętrzny mur jest wystawiony na widok, pokryty z góry do dołu rzeźbionymi figurami płaskorzeźb bardzo zniszczonymi i zatartymi. Na południowym końcu także, umieszczona sto stóp w tyle i podobnie ustawiona, jest inna budowla długa na 81 stóp, zrujnowana, lecz także ukazująca pozostałości tych bogato zdobionych rzeźbami kolumn. W środku wielkiego kamiennego muru, dokładnie naprzeciwko siebie, o wysokości 30 stóp od ziemi, są dwa masywne kamienne kręgi, o średnicy czterech stóp i grubości jednego cala, średnica wewnętrznej dziury wynosi jedną stopę i siedem cali. Na obrzeżu i krawędziach są wyrzeźbione dwa splecione węże, jeden z nich ma opierzoną głowę, a drugi nie". Czy możemy traktować to jako nawiązanie do Wężowego Boga i Wężowej Bogini w mitologii Azteckiej ? Mr. Stephens skłania się do traktowania tej niezwykłej struktury tutaj opisanej jako Gimnazjum lub Plac Tenisowy, i wspiera swą opinię cytatami dokonanymi przez Herrara. Wydaje się to dla innych bardziej prawdopodobne że, wraz z innymi budynkami w grupie, to miało znaczenie wyłącznie jako święte miejsce. Niemniej, może tak być, splecione węże są jasnym symbolem, jako że odkrywamy je wszędzie, w bardziej widocznych miejscach, i zajmują pierwsze miejsce pośród symbolicznych figurek wyrytych w pierwotnych świątyniach.

Bezpośrednio w związku z tą niezwykłą strukturą i stanowiąc cześć wschodniego muru, jest budowla, pod wieloma względami najbardziej interesująca, odwiedzona przez Mr. Stephensa, i w związku z czym godne ubolewania jest to że nie dostarczył nam on bardziej rozwiniętego opisu. Nie wymaga to nadzwyczajnego wysiłku aby chcieć odkryć w rzeźbionych zdobieniach i malowidłach na których są ukazane zapiski nauk ubóstwianego Ku Kulcan, który nauczył ludzi sztuki, nauczał ich religii, oraz stworzył system rządzenia. Jest tam przedstawiony orszak posążków, pokrytych zdobieniami i niosącymi broń. "Jedna z wewnętrznych komór jest pokryta", donosi Mr. Stephens, "od podłogi do łukowatego dachu, malowidłami, ukazującymi, w jasnych i żywych kolorach, ludzkie postacie, bitwy, konie, łodzie, drzewa i różne sceny w życiu tubylców". Odpowiadają one bardzo blisko przedstawieniom na ścianach starożytnych świątyń buddyjskich na Jawie, które są opisane przez Mr. Crawforda gdy odkrył on owe rysunki "dotyczące wielu różnych tematów, takich jak pochody, audiencje, oddawanie kultu religijnego, bitw, polowań, żeglugi morskiej i innych scen z życia".

Pośród ruin Uxmal jest struktura bardzo przypominająca Egclesia z Chichen. Zawiera ona dwa masywne mury kamienne, z których jeden jest długi na 128 stóp, szeroki na 30 i stoi w odległości 70 stóp od drugiego muru. Tak bardzo jak mogę z tego opisu wysunąć przypuszczenia, są one bardzo podobne w swym projekcie i zdobieniach. Ściany stojące naprzeciwko siebie są zdobione reliefami i nad nimi pozostały framenty splecionych olbrzymich węży które biegną przez całą długość murów. W środku każdej fasady, tak jak w Chichen, są fragmenty wielkiego wielkiego kamiennego kręgu, który się rozpadł i prawdopodobnie został zniszczony. Stąd też można zobaczyć że podobizna splecionych węży miała znaczenie związane z celem dla którego te struktury zostały poświecone. Zniszczenie tych kamieni jest kolejnym dowodem na ich religijny charakter; najeźdźcy zawsze kierowali swe niszczycielskie zapędy przeciwko tym pomnikom, lub częściom pomników, które były otaczane największym szacunkiem i bardzo cenione przez Indian i które były uważane za najbardziej bezpośrednio związane z ich wierzeniami.

Dwieście stóp na południe od tej budowli jest kolejna o wielkiej i wspaniałej strukturze, zwana "Casa de las Monjas", Dom Zakonnic. Stoi na najwyższym tarasie i sięgają do niego strome schody. Ma kształt czworokątu, z dziedzińcem pośrodku. Wymiary wynoszą 214 na 258 stóp. "Przechodząc przez łukowatą bramę", pisze Mr. Stephens, "wchodzimy na ten szacowny dziedziniec, z czterema fasadami spoglądającymi z góry na niego, z których każda jest zdobiona od jednej do drugiej z najbardziej bogatymi i złożonych zdobień znanych w sztuce budownictwa. Fasada po lewej stronie jest bardziej bogato zdobiona, lecz jest bardzo zrujnowana. Ma ona 160 stóp długości i jest wyróżniona przez dwa olbrzymie oplatające ją węże, biegnące wzdłuż i obejmujące niemal wszystkie zdobienia tutaj zawarte, ogon węża jest wzniesiony ponad głowę drugiego i posiada rzeźbienia na niej niczym turban z pióropuszem z piór. Są ślady na końcówce ogona, prawdopodobnie mające przedstawiać grzechotnika, który obficie w owym kraju występuje. Niższy wąż ma szeroko otwartą swą monstrualną paszczę, wewnątrz niej jest ludzka głowa, twarz której jest wyraźnie skierowana na kamieniu. Głowa i tułów dwóch węży na południowym końcu fasady jak się powiada, są podobne do tych na północy i kiedy były one w całości, w 1836 roku, węże były widoczne jako okrążające wszelakie ornamenty budynku. Ciała węży są pokryte piórami. Te ruiny ukazują żywotną idę i wiele bardzo dobrze zbudowanych budowli z wapienia i kamienia, które Bernal Diaz zobaczył w Campeachy, z figurami węży i posążkami namalowanymi na ich ścianach". Mr. Norman wspomina że głowy węży były ustrojone w pióropusze z piór i że ogólnie wykazywały cechy właściwe grzechotnikom.

Wschodnia fasada, przeciwna do właśnie opisanej, jest mniej zawiła, lecz bardziej gustownie ozdobiona. Nad każdym wejściem jest ornament przedstawiający Słońce. W każdym przypadku w środku jest twarz, z wysuniętym językiem, zwieńczonym zawiłym ozdobnym nakryciem głowy; pomiędzy kratami jest także miejsce z wieloma ukształtowanym w formie rombu zdobieniami, w których wyraźnie są widoczne pozostałości czerwonej farby, na każdym końcu jest głowa węża z otwartą paszczą. Ornament nad głównym wejściem jest o wiele bardziej skomplikowany i zawiły, wyróżnia się od wspomnianych szczególnym stylem najwyższych wysiłków budowniczych.

Środkowa figura, z wysuniętym językiem, jest prawdopodobnie Słońcem, w ogólnym zarysie podobna jest do środkowej figury wyrzeźbionej na wielkim kamiennym kalendarzu z Meksyku, i tym co odkrył Mr. Stephens na ścianie Casa numer 3 w Palenque, gdzie jest przedstawiony obiekt podziwu. Wysunięty język oznacza, u Azteków, zdolność mówienia, oznacza życie lub istnienie. Pomiędzy narodami słowiańskimi, idea żywotnosci była okazywana poprzez zdolność do jedzenia, oddychania pomiędzy nami, i wędrowania, jak ma to miejsce także pomiędzy plemionami Indian Algonquin.

Mimo że Ameryka Środkowa była zajmowana przez narody niezależne od ludu z Meksyku, to nawet pomiędzy nimi (jak też na zamieszkałym wybrzeżu Pacyfiku, ciągnącym się na południu aż do Nikaragui) dotarła bezpośrednio od nich, i wszyscy posiadali uderzające zarysy podobieństwa do nich. Ich języki były ogólnie różne, lecz pokrewne; ich architektura była ogólnie taka sama; a także ich religia, mamy więc wszelakie powody aby wierzyć, że owe narody nie różniły się aż tak bardzo, mimo pewności tego że południe było o wiele bardziej mniej dzikie w swym charakterze, a zatem też nie było zniekształcone składaniem ofiar z ludzi.

Spojrzeliśmy już w pełni bezpiecznie na wspólne wzmianki mitologiczne, szczególnie że jesteśmy upewnieni faktem iż niezależnie od jej zróżnicowania, religia na kontynecie była w swej istocie taka sama; szczególnie kiedy wiemy że niezależnie od różnic jakie mogą istnieć pomiędzy rozmaitymi narodami Meksyku i Ameryki Środkowej, to elementy ich religii pochodzą z wspólnego korzenia - Tolteków.


Rozdział IV | Rozdział V | Rozdział VI


Powrót do Ofiolatria: Kult Węża




ميترا / मित्र / Ми́тра / Mitra
Mitra Taus Melek

Misja | Polityka Prywatności | | Pióropusz.Net | Magical-Resources.Net


Portal Mrooczlandia www.Mrooczlandia.com
Wszelkie prawa zastrzeżone ©